Spotkanie

Cześć Stachu---serwus brachu,
coś niedobrze wyglądasz Jachu,
śpieszno ci do piachu???
Masz rację Stachu---chory jestem duszą i ciałem,
nie wiem dlaczego,ale dobrze żyć nie chciałem.
Masz może trzy złote?--daj mi Stachu
potrzebuję na butelczynę,zobacz jak trzęsą mi się ręce,,
daj koleżce,nie bądz taki i tak nie trafisz do raju,,,
Wiesz co Jachu?--chodż pójdziemy do baru innego,zjesz coś gorącego,
Zgłupiałeś Stachu?,szajba ci odbiła,nie chcę nic innego,,
chcę się napić jednego,,,rozumiesz?,,,maleńkiego.
Teraz tak patrzę na ciebie,inny jesteś niż jakiś czas temu
czy to mleko tak podziałało,że gęba ci wyładniała???
Wyglądasz Stachu jakby cię z innego świata przygnało,,,,,
Widzisz Jachu,spotkałem Boga i ludzi,,,,
to oni pomogli wrócić do świata,,,,gdzie łąka to łąka,
z piękną trawą zieloną,soczystą,
gdzie slońce nawet się do mnie uśmiechą,
to moje szczęście,to uciecha,,,
Całkiem ci odbiło,,,a pamiętasz swoje ryło,oczy podbite,wszystko przepite!!??
zeszmacony i obśliniony!!!
Coś się zrobił takim panem---ty--a może,tego,no,nie pijesz???
Tak Jachu przestałem jakiś czas temu 7 lat minęło,
i zobacz co się stało,,,zdrowieje dusza i ciało.
Daj spokój--nie chcesz dać te trzy złote....
to bez łaski,skombinuje,może się ktoś ulituje,
Rozstaliśmy się w milczeniu,,,patrzył na mnie,
jakby z zazdrością,jakby ze złością,,,
Byłem tylko ja jeden na jego pogrzebie,
trumna kartonowa,,,,
dół wykopany przy płocie,,,
dobrze ,że drzewa nieopodal stoją,,,będą mu szumiały,
nuciły melodię jego życia,,,
Żegnaj Jachu--masz te trzy złote,,,,
może kupisz za nie odrobinę raju,,,
ps.zapił się ,mając 47 lat,,,,,,,,,,
janek z czarnej huty 14.10.2010

Droga

Dokąd zmierzasz człowieku stary,przygarbiony,
mam bilet w jedną stronę drogi przyjacielu,
idę tam gdzie los mnie goni.
Co czyniłeś ,zanim stałeś się starym??
Koszmary,koszmary!!!--życie w niebycie,
bo przeszło przez picie,lało się strumieniem
zapiło sumienie,uczucie.
Teraz niczego nie czuję--widzisz?,,,krwią pluję.
Powiem ci tak w chwili szczerości---
nie zawsze smutek we mnie gościł,
było radośnie,szczęśliwie,ale tylko przez chwilę,
to już umarło,to jest nieżywe.
Zachciało mi się teraz innym byc ,wiesz?
Nawet przestałem pić,,,,
ale co z tego?!,,jeśli już nie odzyskam tamtego kochanego życia
kiedy gościł uśmiech na twarzy mojej żony,dzieci,
tak mi teraz bliskich a tak dalekich.
Idę powoli w tą jedną stronę,nie cofnę się z tej drogi
bo nie chcę,bo tego nie wytrzyma moje sumienie,dusza ,serce.
Uśmiechnij się przyjacielu,śmiej się nawet przez łzy,
bo ja to ja ,a ty to ty,
Ja nie mogę się śmiać na siłę,bo oszukałbym siebie,popadłbym w pychę,,,
Znam wielu takich,,,,są to nieszczęśliwi ludzie,
żyją własnym kłamstwem,we własnej ułudzie.
Czynią na pokaz takie rzeczy,że aż serce się kraje,,,jak im się tak udaje???
Chwalą swoją trzeżwość,tworzą wokół siebie
atmosferę ciepła,,,a w domu zamiast nieba,,,,dno piekłą!!
Poniżają swoje żony,dzieci,ale co tam,,,
są przcież trzeżwi,jakoś to przeleci.
Idę w tą stronę gdzie nie muszę niszczyć domu,
żony,,,gdzie nie muszę śmiać się obłudnie
i wmawiać innym,jak mi jest dobrze,jak cudnie,,,
janek,,,20.09.2010

Zielono oki

Zielonooki ,,,Panie mój,
kiedy naprawdę będę Twój??
witali Cię palmami,
a potem biczowali,
cierniową na Twą głowę zakładali,
a ja?? co??
z boku stałem i też się śmiałem,,,,,
Panie Zielonooki mój,,
kiedy będę Twój,,,,,
janek 06.08.2010
czarna huta

Droga

szliśmy razem Bruno,drogą usłaną,
kamiennymi butelkami,
szliśmy nie znając się wcale,,,,,,,
teraz też idziemy,,
z trudem usuwamy te kamienie,,,
ja wiem ,że w butelkę ich nie zamienię,
ty Bruno wiesz to samo,
więc idziemy razem do przodu i śmiało,,,
trzy siostry; Wiara,Nadzieja,Miłość,
i dzięki pani Trzeżwości,
dojdziemy do krainy radości,,,
uśmiechnij się bracie,tak trzymać,
tak wytrwać z modlitwą,
Boże ,zmiłuj się nad nami,,,
20.07.2010 ,,,janek,,,,

wspomnienie,,,dworcowe święta

Stół,,{skrzynka po bananach},obrusem białym nie przykryty
na tym stole pusty plastikowo talerz,,
drugi też na nikogo nie czeka,
niema chleba,,,,została woda,
nawet nie święcona,,,
święta,święta ,
i po świętach
ktoś zapomniał i nie pamięta,,,,
24.12.2001
janek bezdomny,,,,,

i co????

czy kiedykolwiek szłeś za karawanem?
o czym myślałeś,co chodziło ci po glowie,
w swojej bezdomności przeżyłem,
kilkadziesiąt śmierci,,,,,
wiesz jak chowają bezdomnych?
W czarnych Plastikach,jak kupę śmieci,CZŁOWIEKU,,,
ty mówisz o karawanie,
toż to Limuzyna mój panie,,,,
jest cisza,
to życie krzyczy;żyj Godnie!!
śmierć nie musi krzyczeć-----jej tak jest wygodnie,,,,,,
janek z czarnej huty,,,
13.07.2010

Trwanie

wiersze coraz krótsze,
a odleglość między nimi coraz dłuższa
tyle spraw już umarło i słów
chociaż wciąż w obiegu,
tak następuje zmiana,
i zostawia po sobie,,,spis treści,
co odróżni kiedyś ,
odejście od śmierci,,,,
janek z czarnej huty
12.07.2010

taniec

tańczy ze mną śmierć piękna
godna i pogodna,
nie ukrywam radości,
że umrę w trzeżwości.
A kiedy???
jeszcze w tym tańcu powalczę,potańczę,
nikt mi nie kazał pić
ale Ktoś kazał mi życ
od 7 lat wybrałem życie godne,
lecz teraz gdy rozpocząłem ten taniec,,,,,,
wziąłem do ręki Różaniec,,,,,
janek z czarnej huty,,,,,
11.07.010

EWA

PANIE,TY postawiłes na mojej smutnej drodze
Ją---właśnie Ją
Ty wiesz dobry Boże,
że Ona i Jej Miłość mi pomoże
jej wiara,że nie podłe takie jest moje serce,
daje mi tyle sił,
że nie będę już wódy pił,
wiem,że jestem kochanym nareszcie,
i szczęście w sercu czuję,,,
to już nie boli,to rany goi,,,,,
Kocham Cię,,,Kochanie moje,,,,
janek,,,czarna huta,,,,
11.07.010.

Do Ciebie

Dlaczego w twych oczach tyle złości,
dlaczego w nich tyle nienawiści.
Czy myślałaś,że w ten sposób,swoje marzenia ziścisz????
Wiem gdzie leży tego przyczyna,,,,
to ja--to moja wina,
to moje picie,moje podłości uczyniły ze mnie
nie człowieka,,,,,,
a zwierzę w swej nikczemności.
Ile nocy nieprzespanych,ile łez ukradkiem ocieranych,
to ja---to jest ta przyczyna,
że twe marzenia o szczęściu kończyć się zaczyna,.
Odeszłem 20 lat temu pijany,poszłem w nieznane,
zostawiłem ciebie zapłakaną,oszukaną.
Nie zagrożę już tobie ani dniem,ani jedną chwilą--mówię prawdę
i się nie mylę,,,,,,
Może terazdni miesiące,lata będą dla ciebie,
uśmiechem,szczęściem do końca świata,,,,
Bo po co budować nowe ściany,skoro twój dom,
jest teraz inaczej pomalowany,,,,
Bądz spokojna,nie ocieraj łez ukradkiem,
nie obawiaj się następnego ranka
mimo,że od 7 lat jestem trzeżwy
nie zobaczysz już janka,,,,,,
janek ,,,czarna huta...

Jeśli,,,,

Jeśli będziesz patrzeć na mnie z pogardą,
nie schowam się za podwójną gardą.
Spojrzę Ci prosto w oczy,nie zrewanżuję się tym samym,
bo przecież jesteś człowiekiem--takim samym marnym.
Jeśli patrząc na mnie,będziesz miał ironiczny uśmieszek,
nie odpłacę się tym samym,
dostrzeżesz serdeczność i przyjażń na mej twarzy.
Bo widzisz człowieku,mimo swej przekory,
nauczyłem się pokory wobec Ciebie,wobec siebie
a najważniejsze,że nauczyłem się wobec Tego,
który jest w Niebie,,,,,,
janek z czarnej huty
ps.kiedyś ,gdy jeszcze piłem wódę znalazłem się w szpitalu,
miałem zawał i po kilku dniach pobytu Pani Doktor
w czasie wizyty zapytała się drugiej pani doktor
wskazując na mnie;kiedy to ścierwo wypisujemy,,,,,
byłem wtedy bezdomnym,,,,,,,

Sroję pod krzyżem

Rozpostarte ramiona,przybite gwożdziami,
w boku rana przebita włócznią
to nie gwożdzie Miłosierny Panie
to moje grzechy,pycha,podłości
i marności Jezusie synu Boży.
Byłeś człowiekiem pełnym Miłości,
pokory,kochałeś nas wszystkich
bez żadnego wyjątku---uczyłes jak
kochać,szanować i wierzyć,,,
Dla Twojej bolesnej męki---zaprzestałem picia
dla Twojej bolesnej męki---uczę się nowego życia,
dla Twojej bolesnej męki---serce juz nie z kamienia.
dla Twojej bolesnej męki---nie boję się wymawiać Twojego Imienia.
Kiedy szłem przez swoje podłe życie przed Toba
każdy dzień był dla mnie trwogą.
Od szesciu lat prowadzisz mnie Ty Królu Królow,
idę z ufnością za Tobą,mimo niekiedy bólu
Uczę od nowa szeptać piękne slowa--Jezu ufam Tobie.
Któryś za nas cierpiał rany,,,
Jezu Chryste,Przyjacielu
zmiłuj się nademną i nad nami,,,
janek ,,,dziś

Zagubienie

Zagubiłem siebie,
słowa zostały
nie pełne triumfu,chwały,
zagubiłem siebie,
popadłem w nicość,
słowa zostały,
bolą i bolały,,,,
Nareszcie jestem z innymi słowami,
nadzieją,wiarą,miłością,
i moją Trzeżwością.
Więcej słów nie trzeba,
nie braknie mi domu ,chleba.
Żyję trzeźwo bo tak godnie,
słowa zostaną,,,,po mnie

Lustro

Stoję przed lustrem,widzę swoje odbicie,
patrzę w swoje oczy,są szare,spokojne,
nie radosne,ale poważne,bo skończyło się picie,
powaga bije z mojej twarzy,
Jezu,,dlaczego o Tobie nie marzyłem,
dlaczego nie wierzyłem!!!!,
nie mówiłem do Ciebie przez długie lata,
to nie byłem ja----to była szmata,,,
Zacząłem mówić cicho---Jezu ufam Tobie,
a skoro ufam,to żyję,czuję,myślę.
Teraz wiem jak trudno zdobywać Twoje zaufanie,
ale wyznaję ze skruchą---ufam Tobie Panie.
Zaczynam iść nową drogą życia,
nie krawędzią,pośrodku chodzę i
chcę tak już iść do końca życia,,
gdzie nie ma pogardy,zła i picia,,,
Czy moje marzenia są śmieszne,nierozważne
nie wiem,,,ale ufam Tobie Panie,
co się ma stać i tak się stanie.
To Ty Panie dałeś mi poznać ludzi,
którzy nie chcą w swym życiu brudzić.
To Ty Panie dałes mi wspaniałego Przyjaciela.
nie pysznego,ale skromnego prawdziwego
To dzięki Tobie Panie,idę środkiem mojej drogi,
nie boję się,,,bo nie mam wrogów,
Jezu Ufam Tobie,czytałem te słowa pod
Twoim obrazem w Koszęcinie,,,poczułem się bezpieczny,
spokojny,że dzięki Tobie i tym słowom,
wszystkie zło przeminie,,,
Moje życie może się chmurzyć,
ale jednego nie zburzy,,,
Wiary w Ciebie i LUDZI,,,
23.03.06 janek


ps.byłem po raz pierwszy na Wielkopostnym spotkaniu
skupienia,,,bardzo przeżyłem to spotkanie
jeżdżę teraz co roku,,,,tak mi dopomóż Bóg,,,,,,

Nocegownia

Barak szary i ponury---jest w nim słońce,
ale inne-patrzę na nie przez łzy płynące
dziesięciu ludzi w jednej sali,łóżka piętrowe,
to moje łoże madejowe,,,
Smutni ci ludzie,bardzo smutni,
nie są hardzi ani butni,
w ich oczach zobaczysz strach i przerażenie,
bo się boją,że to ich ostatnie przeznaczenie.
Nadzieja w beznadzieji,któż pamięta o mnie,,
jak wszyscy zapomnieli.
Pewnie,że sobie kopa w życiu dałem,
bo przez prawie całe życie wódę chlałem.
Byłem łazarzem---nie tym świętym,
ale przez siebie samego wyklętym,,,
Noclegownia,,,poczekalnia,przedsionek śmierci,
nie boję się jej,bo w ostateczności
uwolnię się od rzeczywistości.
Ci porządni,szlachetni,patrzą na nas z pogardą,,
są szczęśliwi,że nie są sami,,,
Mam prośbę do nich szczerą
nie gardzcie nami--bo w sumie jesteśmy tacy sami.
Wwaszych domach a to zupa za słona,a to woda przypalona,,,
wszystko ukrywacie skrycie,ale to też piekło a nie życie,,,
Ja gdy tak robiłem,to dom swój zostawiłem
może to wyda się dziwne,ale sumienie mam czyste,
bo w tamtym domu jest spokój i żyją spokojnie
moi bliscy---wszyscy.
Noclegownia--przystanek,,,w jaką podróż się udam,,,
tylko tam,gdzie łąki wiecznie zielone,
i trawa soczysta---to moje marzenie,
może Boga łaskę zyska,,,
NOCLEGOWNIA TARNOWSKIE GÓRY 25 11.05
JANEK JESZCZE BEZDOMNY,,,,


Ps.wiele lat mieszkałem w tej noclegowni
odeszło bardzo wielu,ja jeszcze zostałem
Dziękuję Ci Dobry Boże...

Nie pij tato

Nie pij tato, nie pij,
nie bij mamy nie bij,
na mnie tez podniosłeś rękę jak bat,,,
a ja tatusiu mam dopiero dzisięc lat.
Nie pij tato nie pij,zasłaniasz mi mój mały świat,
tato,zrozum ja mam dopiero jedenascie lat.
siedzę w kącie sama,trzymam palec w buzi,,,,
jak mama może isc z podbitym okiem do ludzi!!!!
Nie pij tato nie pij---wróc do nas,ja kocham cię,,,mam trzynaście lat,
szary ,brudny ten mój świat.
Kupiłeś mi psa,,,pamiętasz???
a potem w pijackiej wściekłosci,,,ZABILEŚ!!!!!!!!,,,,pamietasz??????
Skamieniało serce moje---nie wracaj tato,
mama nie płacze,ja w kącie nie stoję---mam znowu psa,,,
--nie wracaj tato,,,,bo on w obronie naszej stanie,chociaz duszę psią ma,,,,,
Kocham cię mój tato-----teraz trzezwego,uśmiechniętego,,
wziąłeś mnie na lody----wypiłes coce dla ochłody
mam szesnaście lat---inny teraz jest mój świat---
mama uśmiechnięta,ty trzezwy-----
już zapomniałam,nie pamietam.
Wiesz Tato???---chodz do domu,mama czeka,
i pies wesoło zaszczeka,,,,

Dzbanek

Malowany dzbanek,kupił sobie Janek,
nalał do niego piwa i głowa mu się kiwa,
kiwa mu się kiwa,,,,,a życia ubywa,
w malowany dzbanek,leje wódę Janek,
i cały już się kiwa,,,a życia ubywa,
w malowany dzbanek dykty nalał janek,
nagle,,znieruchomiał--bo przestał oddychać.
Na mogile Janka,stoi pusta szklanka,
nie ma już malowanego dzbanka,ma go teraz Franek,
leje do niego wódę,,,czy ujdzie śmierci??jakimś cudem!!!
ps;Gdy będziesz przechodził koło tej mogiły,,,
jest tam tabliczka z napisem wyryta;
Tu leży Janek,już jest trzeźwy,
bo cała prawda w tym dzbanku ukryta
17 02 05 janek z czarnej huty,,,,,


ps.ja tylko jeden byłem na jego ostatniej drodze
pochowany bez księdza gdzieś tam pod płotem,,,miał 45 lat
i był bezdomny jak ja byłem,,,,

Mój krzyż

Dałeś mi krzyż nosic Panie,
mam go,niosę przez podłe swe życie.
Nie wiedziałem,że tak wielki,że tak ciężki
będzie aż do bólu,aż do udręki.
Jest krzyż chwały,zwycięstwa,waleczności,
a mój krzyż jest pełen nikczemności,podłości.
Ja wiem dlaczego taki jest mój krzyż Panie,
niosę go na dokonanie.
Tyle razy wgniatał mnie w bagno,kanały,,
nie mogę wstac---klęczę--wiem dlaczego,
bo Ty jesteś dobry,doskonały Panie,,,,
Wswej wielkiej łasce każesz mi go nosić,
abym nie musiał innym zazdrościc,
abym nie musiał prosić.
Zdejmij mi go Panie,bo udżwignąć tego
nie jestem w stanie,,,,
Zewsząd wzgarda,pogarda,tyle podłości--
powiedz mi Panie czy jest jeszcze krzyż Miłości??
Niosę ten mój krzyż,niosę go dla wiary,
dla uczenia się pokory wobec Ciebie,wobec siebie,,,
Ciężka to droga i cały czas pod górę go niosę
kiedy wejdę na szczyt Ty wiesz Panie,,,
Czy będzie lżejszy ten mój krzyż udręki,
czy zobaczę słońce i trawę wiecznie zieloną---powiedz mi Panie,,,,,,,
Dziękuje Ci Boże za mój krzyż,który chcę donieść
na szczyt mojej góry.
Kończy się moja droga,droga krzyżowa,która życiem moim była,,,
Chciałbym mój krzyż jak najdłużej nosić
o to Cię proszę Panie Boże wielki na wieki wieki,,,
09.03.05,,,janek z czarnej huty,,


ps.minęło wtedy dwa lata mojej abstynencji
przez ten czas zaznałem wiele upokorzeń,
ale postanowiłem trwać w tym co tak piękne,,,,
Ja protestuję---za moje narodzenie,
ja protestuję----za moje pochodzenie,
protestuję---że 45 lat wódę piłem,
protestuję--że Rodzinę zostawiłem,
protestuję---że w kanałach spałem,
protestuję---że szczura za przyjaciela miałem,
protestuję---że wyparłem się Boga
chociaż ciągle ogarniała mnie trwoga.
Protestuję,,,,że teraz nie piję,,,,
Protestuję???!!!,,o nie,,,
przepraszam ,że jeszcze żyję,,,
30.05.05 janek z czarnej huty

wspomnienie

Drążąca ręka,serce kołacze,
co się teraz stanie,gdy ją zobaczę
Cofam rękę,odwracam się--i otworzyły się drzwi,
spojrzałem i stanąłem jak wryty
w progu stała Ona---Matka moja--pochylona,przygarbiona.
Jej oczy biły blaskiem radości,
wejdz synu---nie jestes nieproszonym gościem
Padłem przed nią na kolana,matko moja,matuś ukochana i klęcząc szłem jej śladem.
Usiadła z oczyma pełnych łez,doszłem do niej i kładąc głowę na jej kolanach,,,wybacz mi mamo
wyszeptałem---a jednak usłyszała.
Uniosła moją głowę,do serca przytuliła,,,,nic to synu,nic to,,,zawsze cię kocham i kochałam.
Powiedziałem jej wszystko---całą noc to trwało
nie przerywała,tylko słuchała,słuchała,,i łzy ukradkiem ocierała.
Na pożegnanie przytuliła się do mnie,pogłaskała jak dawniej po głowie,,i na mym czole znak krzyża zrobiła,Czy wybaczyła???
Zdjęła z serca mego mą mękę,
Wzięła na siebie moje podłości,skromna,szlachetna,pełna miłości.
Mateńko ukochana--dzięki Ci za to,bo teraz idąc
droga trzezwosci czynię to dla siebie i Twojej miłości.
Do zobaczenia Matko ukochana,już nigdy,przenigdy
nie zadana będzie przezemnie żadna Tobie rana.
Warto było znosic wszelkie upodlenie,warto było
Matko---bo nadszedł czas na wybaczenie,,,,,
03.11.05 janek z czarnej huty,,


ps.byc moze banalne i proste słowa,ale tak się wtedy podziało nie vwidziałem Mamy przez 13 lat
myslałem że mnie zapomniała,wyklneła,,,bo przecież jestem łotrem,,,,,poszłem na samo dno ziemskiego piekła,,,piłem upodlałem się,,,,
Mama odeszła w2008 roku do Pana żegnając Ją,pocałowałem spracowane ręce i poprosiłem aby wypraszała u dobrego Pana łaskę trzezwienia mojego,i wiem że to czyni,bo jestem trzezwy,,,
takie proste ale prawdziwe będą moje wiersze o życiu,,,
Tu w tym miejscu pragnę opowiedziec Wam o swoim 64 letnim życiu w którym 45 lat tj,od 18 roku życia niosłem swój krzyż niegodnie,moje świdectwo będzie Prawdą ,taką jaką ona jest w moim przypadku,jak to odbierzecie to juz tylko od Was zależec będzie,piszę też wierszem o swoim życiu ,są to proste słowa,nie ubarwiane,moje obserwacje,ech życie,,,,,,,,

witam serdecznie

to jest pierwszy raz troche tremy,ale mysle,że jakos to wszystko poleci
zapraszam serdecznie piszcie o wszystkim,,,napisałem parę wierszy .takie o moim ,zyciu,o twardej drodze ,po której stąpałem,i teraz juz jest troszkę łatwiej,bo jestem trzezwym alkoholikiem
,,,,,,,,,,,,,,,