Nocegownia

Barak szary i ponury---jest w nim słońce,
ale inne-patrzę na nie przez łzy płynące
dziesięciu ludzi w jednej sali,łóżka piętrowe,
to moje łoże madejowe,,,
Smutni ci ludzie,bardzo smutni,
nie są hardzi ani butni,
w ich oczach zobaczysz strach i przerażenie,
bo się boją,że to ich ostatnie przeznaczenie.
Nadzieja w beznadzieji,któż pamięta o mnie,,
jak wszyscy zapomnieli.
Pewnie,że sobie kopa w życiu dałem,
bo przez prawie całe życie wódę chlałem.
Byłem łazarzem---nie tym świętym,
ale przez siebie samego wyklętym,,,
Noclegownia,,,poczekalnia,przedsionek śmierci,
nie boję się jej,bo w ostateczności
uwolnię się od rzeczywistości.
Ci porządni,szlachetni,patrzą na nas z pogardą,,
są szczęśliwi,że nie są sami,,,
Mam prośbę do nich szczerą
nie gardzcie nami--bo w sumie jesteśmy tacy sami.
Wwaszych domach a to zupa za słona,a to woda przypalona,,,
wszystko ukrywacie skrycie,ale to też piekło a nie życie,,,
Ja gdy tak robiłem,to dom swój zostawiłem
może to wyda się dziwne,ale sumienie mam czyste,
bo w tamtym domu jest spokój i żyją spokojnie
moi bliscy---wszyscy.
Noclegownia--przystanek,,,w jaką podróż się udam,,,
tylko tam,gdzie łąki wiecznie zielone,
i trawa soczysta---to moje marzenie,
może Boga łaskę zyska,,,
NOCLEGOWNIA TARNOWSKIE GÓRY 25 11.05
JANEK JESZCZE BEZDOMNY,,,,


Ps.wiele lat mieszkałem w tej noclegowni
odeszło bardzo wielu,ja jeszcze zostałem
Dziękuję Ci Dobry Boże...

Nie pij tato

Nie pij tato, nie pij,
nie bij mamy nie bij,
na mnie tez podniosłeś rękę jak bat,,,
a ja tatusiu mam dopiero dzisięc lat.
Nie pij tato nie pij,zasłaniasz mi mój mały świat,
tato,zrozum ja mam dopiero jedenascie lat.
siedzę w kącie sama,trzymam palec w buzi,,,,
jak mama może isc z podbitym okiem do ludzi!!!!
Nie pij tato nie pij---wróc do nas,ja kocham cię,,,mam trzynaście lat,
szary ,brudny ten mój świat.
Kupiłeś mi psa,,,pamiętasz???
a potem w pijackiej wściekłosci,,,ZABILEŚ!!!!!!!!,,,,pamietasz??????
Skamieniało serce moje---nie wracaj tato,
mama nie płacze,ja w kącie nie stoję---mam znowu psa,,,
--nie wracaj tato,,,,bo on w obronie naszej stanie,chociaz duszę psią ma,,,,,
Kocham cię mój tato-----teraz trzezwego,uśmiechniętego,,
wziąłeś mnie na lody----wypiłes coce dla ochłody
mam szesnaście lat---inny teraz jest mój świat---
mama uśmiechnięta,ty trzezwy-----
już zapomniałam,nie pamietam.
Wiesz Tato???---chodz do domu,mama czeka,
i pies wesoło zaszczeka,,,,

Dzbanek

Malowany dzbanek,kupił sobie Janek,
nalał do niego piwa i głowa mu się kiwa,
kiwa mu się kiwa,,,,,a życia ubywa,
w malowany dzbanek,leje wódę Janek,
i cały już się kiwa,,,a życia ubywa,
w malowany dzbanek dykty nalał janek,
nagle,,znieruchomiał--bo przestał oddychać.
Na mogile Janka,stoi pusta szklanka,
nie ma już malowanego dzbanka,ma go teraz Franek,
leje do niego wódę,,,czy ujdzie śmierci??jakimś cudem!!!
ps;Gdy będziesz przechodził koło tej mogiły,,,
jest tam tabliczka z napisem wyryta;
Tu leży Janek,już jest trzeźwy,
bo cała prawda w tym dzbanku ukryta
17 02 05 janek z czarnej huty,,,,,


ps.ja tylko jeden byłem na jego ostatniej drodze
pochowany bez księdza gdzieś tam pod płotem,,,miał 45 lat
i był bezdomny jak ja byłem,,,,

Mój krzyż

Dałeś mi krzyż nosic Panie,
mam go,niosę przez podłe swe życie.
Nie wiedziałem,że tak wielki,że tak ciężki
będzie aż do bólu,aż do udręki.
Jest krzyż chwały,zwycięstwa,waleczności,
a mój krzyż jest pełen nikczemności,podłości.
Ja wiem dlaczego taki jest mój krzyż Panie,
niosę go na dokonanie.
Tyle razy wgniatał mnie w bagno,kanały,,
nie mogę wstac---klęczę--wiem dlaczego,
bo Ty jesteś dobry,doskonały Panie,,,,
Wswej wielkiej łasce każesz mi go nosić,
abym nie musiał innym zazdrościc,
abym nie musiał prosić.
Zdejmij mi go Panie,bo udżwignąć tego
nie jestem w stanie,,,,
Zewsząd wzgarda,pogarda,tyle podłości--
powiedz mi Panie czy jest jeszcze krzyż Miłości??
Niosę ten mój krzyż,niosę go dla wiary,
dla uczenia się pokory wobec Ciebie,wobec siebie,,,
Ciężka to droga i cały czas pod górę go niosę
kiedy wejdę na szczyt Ty wiesz Panie,,,
Czy będzie lżejszy ten mój krzyż udręki,
czy zobaczę słońce i trawę wiecznie zieloną---powiedz mi Panie,,,,,,,
Dziękuje Ci Boże za mój krzyż,który chcę donieść
na szczyt mojej góry.
Kończy się moja droga,droga krzyżowa,która życiem moim była,,,
Chciałbym mój krzyż jak najdłużej nosić
o to Cię proszę Panie Boże wielki na wieki wieki,,,
09.03.05,,,janek z czarnej huty,,


ps.minęło wtedy dwa lata mojej abstynencji
przez ten czas zaznałem wiele upokorzeń,
ale postanowiłem trwać w tym co tak piękne,,,,
Ja protestuję---za moje narodzenie,
ja protestuję----za moje pochodzenie,
protestuję---że 45 lat wódę piłem,
protestuję--że Rodzinę zostawiłem,
protestuję---że w kanałach spałem,
protestuję---że szczura za przyjaciela miałem,
protestuję---że wyparłem się Boga
chociaż ciągle ogarniała mnie trwoga.
Protestuję,,,,że teraz nie piję,,,,
Protestuję???!!!,,o nie,,,
przepraszam ,że jeszcze żyję,,,
30.05.05 janek z czarnej huty

wspomnienie

Drążąca ręka,serce kołacze,
co się teraz stanie,gdy ją zobaczę
Cofam rękę,odwracam się--i otworzyły się drzwi,
spojrzałem i stanąłem jak wryty
w progu stała Ona---Matka moja--pochylona,przygarbiona.
Jej oczy biły blaskiem radości,
wejdz synu---nie jestes nieproszonym gościem
Padłem przed nią na kolana,matko moja,matuś ukochana i klęcząc szłem jej śladem.
Usiadła z oczyma pełnych łez,doszłem do niej i kładąc głowę na jej kolanach,,,wybacz mi mamo
wyszeptałem---a jednak usłyszała.
Uniosła moją głowę,do serca przytuliła,,,,nic to synu,nic to,,,zawsze cię kocham i kochałam.
Powiedziałem jej wszystko---całą noc to trwało
nie przerywała,tylko słuchała,słuchała,,i łzy ukradkiem ocierała.
Na pożegnanie przytuliła się do mnie,pogłaskała jak dawniej po głowie,,i na mym czole znak krzyża zrobiła,Czy wybaczyła???
Zdjęła z serca mego mą mękę,
Wzięła na siebie moje podłości,skromna,szlachetna,pełna miłości.
Mateńko ukochana--dzięki Ci za to,bo teraz idąc
droga trzezwosci czynię to dla siebie i Twojej miłości.
Do zobaczenia Matko ukochana,już nigdy,przenigdy
nie zadana będzie przezemnie żadna Tobie rana.
Warto było znosic wszelkie upodlenie,warto było
Matko---bo nadszedł czas na wybaczenie,,,,,
03.11.05 janek z czarnej huty,,


ps.byc moze banalne i proste słowa,ale tak się wtedy podziało nie vwidziałem Mamy przez 13 lat
myslałem że mnie zapomniała,wyklneła,,,bo przecież jestem łotrem,,,,,poszłem na samo dno ziemskiego piekła,,,piłem upodlałem się,,,,
Mama odeszła w2008 roku do Pana żegnając Ją,pocałowałem spracowane ręce i poprosiłem aby wypraszała u dobrego Pana łaskę trzezwienia mojego,i wiem że to czyni,bo jestem trzezwy,,,
takie proste ale prawdziwe będą moje wiersze o życiu,,,
Tu w tym miejscu pragnę opowiedziec Wam o swoim 64 letnim życiu w którym 45 lat tj,od 18 roku życia niosłem swój krzyż niegodnie,moje świdectwo będzie Prawdą ,taką jaką ona jest w moim przypadku,jak to odbierzecie to juz tylko od Was zależec będzie,piszę też wierszem o swoim życiu ,są to proste słowa,nie ubarwiane,moje obserwacje,ech życie,,,,,,,,

witam serdecznie

to jest pierwszy raz troche tremy,ale mysle,że jakos to wszystko poleci
zapraszam serdecznie piszcie o wszystkim,,,napisałem parę wierszy .takie o moim ,zyciu,o twardej drodze ,po której stąpałem,i teraz juz jest troszkę łatwiej,bo jestem trzezwym alkoholikiem
,,,,,,,,,,,,,,,